niedziela, 11 października 2015

Jeżeli wiecie co mam na myśli.



Jak powiedziałam tak (spróbuje) zrobić, ruszamy na nowo, podkręcamy tempo, tworzymy, nie obijamy się, niestety coś w tych słowach już mnie zniechęca i zaczynam myśleć jakie łózko jest wygodne. I zawsze jest śmiesznie dopóki się tylko o tym mówi, rysuje etc. Przestaje kiedy naprawdę tak jest, ktoś powie ze może jesienna chandra, gdyby nawet to bardzo późno (wcześnie?) się zaczęła bo zimą. Zeszłego roku. Mniej więcej tyle ten blog leży uśpiony a ja na sama myśl o stworzeniu czegoś konkretnego wole obejrzeć kolejny głupi film. Jak się tak czeka na  "wenę" albo na "chęci" oszukując samego siebie to zauważyłam ze można przeczekać cale życie, nie ma tak fajnie ze "boska wena i chęci" spłyną na mnie pewnego pięknego jesiennego dnia, nie. Trzeba się zwlec z łóżka, zagryźć zęby i stawić czoło temu czego się boimy, jakiekolwiek lęki by to nie były. Najgorzej ze potem nie leci już z górki, że "najgorzej jest zacząć", nie, nie dla mnie. Już miałam w tym roku kilka takich zrywów, że tak, to dzisiaj, dzisiaj ruszamy z kopyta! No..jakoś nie ruszyłam. Dla mnie najciężej jest w tym trwać dopóki faktycznie nie będzie taki dzień ze wkręcasz się w to co robisz tak mocno ze jest to naturalne i zajmuje każda Twoja myśl. Czekam na to, mam nadzieje ze już nie biernie a czynnie.

9 komentarzy:

  1. A może nie ruszaj z kopyta tylko pomału? Nie wiem jak wygląda dokładnie Twój plan pracy, ale może np. dzisiaj, nie wiem, narysuj ramkę. I koniec. Nie musisz więcej. Żadnego biczowania się, że nie możesz więcej. Tylko tyle. I dzięki temu może za kilka dni/tygodni uda Ci się skończyć obrazek i zobaczysz, że można :) I że nie boli. Pamiętam jak pisałam magisterki. Najgorzej jak człowiek zakładał sobie nierealne cele. Wtedy ani nie było zrobione, a nastawienie było jeszcze bardziej bagienne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może coś w tym jest... Wiesz jak działa poczucie winy, chcesz uciec jak najszybciej od tego i oczekujesz efektów od razu, żeby już się zmieniło bo już masz dość, Wiec może faktycznie spróbuję zrobić tak jak mówisz i zamiast "krzyczeć na siebie" zachęcić się? :)

      Usuń
  2. To jest prawda, im więcej chcesz zrobić, tym robisz mniej. Już ten natłok, poczucie, że trzeba tyle, a nic nie ruszone. Chyba najlepsza jest metoda małych kroczków, gorzej, jak nawet na nie się nie znajduje siły. A tego mogą być różne powody. Niemoc coraz bardziej cię przytłacza i ani się obejrzysz, tkwisz w bagnie po uszy. W syfie, z którego już nie jesteś w stanie się samodzielnie wydostać. Wiem, że to co piszę nie jest pocieszające. Ale oszukiwanie siebie ciągłym "zacznę jutro" prowadzi jedynie do depresji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, i jakkolwiek dołujące to jednak prawda ;)

      Usuń
  3. Cześć :)
    Wczoraj ( XD) znalazłam twój blog. Bardzo mi się podoba ^^ jest fantastyczny, a ty tworzysz świetne obrazki, zakochałam się w nich. <3
    A co do tego (który dostałaś dzisiaj)- dokładnie xD. Nie oznacza spełnienia marzeń.
    Tak faktycznie jest. Chcesz coś zrobić i myslisz o tym mięciutkim, cieplutkim łóżku. I od razu się odechciewa pracować... Tak to niestety jest. Xd
    Czekam na następny post. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pakietaj ze stara jeates wtedy gdy cieszy Cie noqa gabka w zlewie. Mnie wczoraj ucieszyla. Tak jak garnek z ktorwgo jedlismy salatke na podlodze w warszawie

    OdpowiedzUsuń