Ostatnio ktoś zadał mi proste pytanie a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nie pytał się o to czy istnieje podział na dobro czy zło, o to czy wiem jak działa mechanika kwantowa lub o to czy teorie Freuda są nadal aktualne, na te tematy coś by się powiedziało, a ja nie umiałam odpowiedzieć na to jedno, z pozoru proste. Ludzie załamani powiedzieli by, że nie, bardzo szczęśliwi, że oczywiście, ale co gdy nie możemy dać prostej odpowiedzi? Zaczynamy myśleć, ale teraz, czy ogólnie? W ogóle pod jakim względem, o co dokładnie pytasz?
Nie znaczy to, że nie jestem szczęśliwa, chodzi bardziej o fakt, do jakich przemyśleń czasem skłania to pytanie.
Nie do końca. Ale raczej tak...
OdpowiedzUsuńodpowiedź na to pytanie jest trudna,bo dla każdego "szczęscie" znaczy co innego. Niektórzy powinni czuć się szcześliwi,ale nie doceniając tego co mają chcą więcej i więcej...
OdpowiedzUsuńJa za to jestem szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńSzczęście jest czymś czego nie da się zmierzyć. Nie można przeprowadzić żadnych rachunków. Poza tym co to właściwie znaczy? Jestem szczęśliwa, ale nie do końca. Czuję się jak ktoś zamknięty w pokoju, w ciemności z jedną małą żaróweczką, która owszem rozjaśnia mrok, ale nie cały. Tak jest u mnie ze szczęściem. Jako dzieci pewnie każde z nas stwierdziło by, że tak jesteśmy szczęśliwi. Ale dorośliśmy i nasz obraz szczęścia też dorósł. Zmienił się. Teraz jestem szczęśliwa może 75%. To za razem dużo i mało. Choć i tak nie powinno się obrazować szczęścia za pomocą liczb. W jednej chwili można poczuć, że się lata, by w drugiej upaść na samo dno i poczuć, że nie jest się niczego wartym. Szczęście jest względne... Chyba nie ma na świecie człowieka w 100% szczęśliwego, bez zmartwień i trosk.
OdpowiedzUsuńhttp://youtube.com/watch?v=9pvXc8Ces68
OdpowiedzUsuńDla mnie szczęście to jest taka pojedyncza emocja, nie da się jej odczuwać ciągle, bez przerwy. Uświadamiamy sobie, że to co poczuliśmy przed chwilą to było szczęście, ale zazwyczaj jest to już po czasie.
OdpowiedzUsuńTo są jedne z ciekawszych pytań. Jednym z nich, które zawsze mnie trafiało, było "czy jesteś ludzki?". No, właściwie nie pytanie, co zadana mi wątpliwość. Zarzut bycia "nieludzkim", bądź "ludzkim". Pojawiają się bardzo podobne sub-pytania co w przypadku tego zadanego Tobie.
OdpowiedzUsuńA na to ze szczęściem znalazłem prostą odpowiedź. Po prostu spotkałem kiedyś kogoś, kto cały wycinek życia, w którym go znałem (z pół roku) był bezustannie szczęśliwy. Tym rodzajem szczęścia, które unosi nas pod sufit i na ułamek sekundy serce nie potrzebuje bić, nie potrzebuje dostarczać więcej życia.
Od tej znajomości odpowiadam po prostu "nie".
To w sumie przynosi też odpowiedź na pytanie "jeżeli nie będziesz odczuwał bólu, czy będziesz odczuwał szczęście?". Owszem. Mniejsze będzie się kontrastować z większym.
Kurczę, chyba tylko Twój blog sprawia, że w internecie włącza mi się ten poziom myślenia. Dzięki :D
Wow, zostałaś dzisiaj ciocią chrzestną jednego ze Skalpeli dzięki swoim przemyśleniom. Kredycik dla Ciebie :> :
Usuńhttp://ivariel.deviantart.com/art/Irracjonalne-mikro-sensy-478783698
Wiem, że to wygląda jak bezczelne samo-promowanie się, ale tak naprawdę to wdzięczność. Przyczyniłaś się, więc się dzielę :P
Widzicie, każdy ma na ten temat coś do powiedzenia i każdy coś innego, proste pytania są najtrudniejsze
UsuńBardzo mnie notka zaciekawiła :) Krótka ale potrafi skłonić do przemyśleń więc plus dla ciebie.
OdpowiedzUsuńTyle że ja bardziej się zaczęłam zastanawiać nad tym czy szczęście zawsze jest efektem dobrych działań? Moim zdaniem nie. Czy zaciągając cudzego faceta do łóżka dla zaspokojenia siebie, jest dobre czy złe? Ktoś może powiedzieć że dobre, ok, ale dla kogo? Dla tej samolubnej babki która cudzym kosztem dostarcza sobie szczęścia, boo upatrzyła sobie akurat tego faceta a nie innego?
Czy ta kobieta zdradzona przez swojego męża powinna mścić się na jego kochance żeby dostarczyć sobie szczęścia?
Obie kobiety w tym wypadku czynią źle, zadają krzywdę innym (z perspektywy ogólnie przyjętych norm w społeczeństwie) a jednak są szczęśliwe.
Szczęścia niestety nie da się zmierzyć i zamknąć w sztywnych ramach. Dla jednego szczęściem będzie znaleźć w śmietniku starą kurtkę którą będzie mógł się ogrzać w chłodniejsze dni. A dla drugiego kupno nowego, wymarzonego samochodu prosto z salonu.
O tototo! kumpela raz wymogła na mnie odpowiedź więc odruchowo stwierdziłam, że jasne, oczywiście że jestem szczęśliwa, a potem zaczęłam się zastanawiać. Przecież są dni kiedy nie chce się nikogo widzieć, nic robić i w ogóle nie odzywać się, a jeśli człowiekowi się to ofiaruje to jest szczęśliwy. Lub z kolei jest się zajętym, pełno ludzi, znajomych, rozmowy, piwko, wow tyle do zrobienia, ciekawie, a jest się i tak średnio szczęśliwym... A czasem w zależności czy ktoś jest marudny czy nie to się stwierdza z góry, że jest szczęśliwy... Ale to, że ktoś się nie skarży nie znaczy, że jest wszystko w porządku. Z kolei jeśli się ktoś nie uśmiecha i jest cichy i skupiony to wcale nie musi oznaczać, że jest zdołowany...
OdpowiedzUsuńSzczęście to pojęcie baaardzo względne. Każdy powinien mierzyć je własną miarą i oceniać je według siebie, zadawanie takich pytań przez osoby trzecie moim skromnym zdaniem nie powinno mieć miejsca zbyt często. Chociażby z tego powodu, że nie dla każdego te same zdarzenia losowe mogą wyznaczać miarę szczęscia.
OdpowiedzUsuńNie lubię tego pytania. Bo co mam odpowiedzieć? Mieszkam ze wspaniałym mężczyzną, odcinam się od koszmarków przeszłości, jest miło i przyjemnie, ale do szczęścia jeszcze kawałek... Bo nie radzę sobie na studiach, bo nie mam pracy, nie jestem mężatką i na dziecko też jeszcze poczekam. I nie to, że marzę/chcę/potrzebuję tego wszystkiego natychmiast - tylko patrzenie na znajomych, którzy to wszystko mają powoduje przykrość i żal...
OdpowiedzUsuńWięc nie jestem szczęśliwa. Nie teraz.
Forever alone... :( ♥♥ ja nie jestem happy :(
OdpowiedzUsuńDla mnie szczęście to mieszanka wiary w siebie i zaufania do innych. Na moim zapuszczonym blogu, gdzie fonty straciły już spójność, a linki do obrazków przestały być aktywne, popełniłem kiedyś notkę o szczęściu z mojego punktu widzenia. Z pozoru smutną, ale wyciągnąłem z niej optymistyczne wnioski. Powoli realizuję co zaplanowałem i jest mi z tym dobrze :) Jeśli można to podlinkuję, jeśli nie, to zainteresowani znajdą. Dzięki za przypomnienie o tym pytaniu, raz na jakiś czas warto je sobie zadać :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWstała zaspana lewą nogą z szopą na głowie myśląc że dziś jest dzisiaj, a jutra nie będzie...
OdpowiedzUsuń